o przyczynę i nie znajduje odpowiedzi, buntuje się przeciwko swemu cierpieniu. Nie dziwi się natomiast wcale migrenie, którą spowodował przesadnie obfity posiłek, przyjmuje ją nawet jako uzasadnioną karę. Taka postawa jest bardzo często spotykana u pacjentów.
Przedstawimy tu dwa pouczające przypadki migreników, których historie choroby zaczynają się podobnie, lecz rozwijają się w różnych kierunkach. Leczyliśmy pewną malarkę, nękaną przez niezwykle silne napady całodziennych konwulsji. Żadna z licznych terapii, jakim się ona poddawała, nie przyniosła najmniejszej poprawy. Doszło wręcz do tego, że migrena pozwalała jej pracować zaledwie kilka dni w miesiącu. Zaproponowaliśmy jej kurację, która rychło okazała się skuteczna. Po raz pierwszy od wielu lat pacjentka nie dostała ataku.
Jednakże po jakimś czasie wróciła do nas, bo zdarzyło się coś niezwykłego. Od kiedy przestała cierpieć na bóle głowy, nie była w stanie malować! Całkowicie straciła natchnienie i powoli popadła w stan paraliżującej apatii wobec wszystkiego, co uprzednio stanowiło
o sensie jej życia. W nocy dręczyły ją koszmary budziła się z łomotem serca, zlana potem – objawami wskazującymi na stan silnej depresji. Jako osoba niezaprzeczalnie inteligentna, zdawała sobie sprawę z przyczyny tej niepokojącej zmiany. Dobrze pojmowała swój dylemat: migrena czy depresja?